sobota, 25 czerwca 2016

Recenzja: Fejd - Trolldom (2016)

Fenomen dotychczasowej twórczości Fejd polegał na tym, że udawało im się osiągnąć metalowe brzmienie bez użycia przesterowanych gitar. Linia melodyczna oparta na szarpaniu nyckelharpy i bouzouki połączona z basem i perkusją to było właśnie to, co wyróżniało ich na tle wielu podobnych do siebie zespołów folk metalowych. Aż tu nagle na "Trolldom" pojawiły się riffy...


Kiedy już powoli zaczyna opadać poziom podekscytowania w związku z nową płytą (na którą jakby nie patrzeć czekałam trzy lata) pozostało jedynie na spokojnie zastanowić się, co się o tym wszystkim myśli. Jako pierwsze na koniec języka nasuwa się pytanie: czy zmiana w brzmieniu jest mocno odczuwalna? Nie aż tak bardzo. Przez 15 lat swojej działalności wypracowali dość charakterystyczny styl kompozycji, który daje się we znaki również tutaj - od pierwszych taktów słychać, że to ich dzieło. Dopóki na horyzoncie nie pojawi się solówka. To chyba ten typowo szwedzki, progresywny wydźwięk każe mi się zastanawiać, czy aby przypadkiem nie ukradli gitarzysty Therionowi. Aż sprawdziłam - nowy nabytek w postaci Pera-Owe nie udzielał się wcześniej w żadnym znaczącym projekcie, nie mniej daje radę. Jeśli ten zabieg faktycznie pomoże im w dotarciu do szerszego grona (bo chyba to było powodem, dla którego wzmocnili repertuar), to jestem tym bardziej na tak.

Zaryzykowałabym stwierdzenie, że grać mogą właściwie na czymkolwiek, dopóki za oprawą wokalną stoją bracia Rimmerfors. To właśnie głos Patricka i to jak wyraża nim emocje jest głównym czynnikiem kształtującym niepowtarzalny klimat muzyki Fejd. Teraz słychać to jeszcze wyraźniej i nawet nie potrafię sobie wyobrazić, by kto inny mógł tam stać za mikrofonem.

Jednak powodów do ochów i achów poza określoną normę to nie ma. Poprzeczka, jaką sobie postawili nagrywając "Nagelfar" została muśnięta, ale nic ponadto. Nie sugeruję, że każdy kolejny album musi być lepszy od poprzedniego, jednak czuję pewien niedosyt z powodu braku hitu na miarę "Den Skimrande". "Svart" i "Ingjald Illråde" bardzo zaciekle walczyły o tą rangę, jednak to jeszcze nie to. To po prostu kolejny dobry album od zespołu, który dba o trzymanie godnego poziomu.

Ocena:

0 komentarze:

Prześlij komentarz