wtorek, 7 czerwca 2016

Recenzja: Sinnery - A Feast of Fools (2016)

Literackich nawiązań ciąg dalszy. Poprzednio pisałam o zespole czerpiącym garściami z twórczości Alexandra Dumasa, a dzisiejszy wpis ilustruje motyw z Lewisa Carrolla. Na tą jakże pocieszną interpretację herbatki u Szalonego Kapelusznika wpadł znany i ceniony rumuński artysta Costin Chioreanu. Powstała na zamówienie Sinnery, młodego zespołu thrash metalowego z Izraela. Ich debiutanckie wydawnictwo ukazało się w maju nakładem niezależnej wytwórni Pitch Black Records.



Na 47 minut "A Feast of Fools" składa się przede wszystkim konkretne, dynamiczne pierdolnięcie. Przełamuje je w części akustyczny i wolniejszy numer "Symphony of Sorrow". To jest niestety ten moment, kiedy muszę wytknąć niedociągnięcia. Uwzględnienie tego balladowego akcentu nie do końca im wyszło. Wszystko przez to, że w głównej mierze krzyczący Aron Karnieli na chwilę obecną nie nadaje się do czystego śpiewu. Nie mam piwnicy, ale przez nijaki głos i całkowicie nie zrozumiałą dla mnie angielszczyznę moje kartofle zaczęły niepokojąco gnić. Co jak co, ale od wokalisty wymagam dykcji i wypracowania jako takiego akcentu, a tutaj wypłynął na wierzch brak jednego i drugiego, psując mi tym samym odbiór świetnej aranżacji. Gdyby nie ten zgrzyt, byłaby płyta na 5 z plusem. Ale cicho - to jeszcze młody chłopak i ma czas się wprawić.

Natomiast jeśli chodzi o warstwę instrumentalną, to jestem jak najbardziej na tak. Jest szybko, drapieżnie i z jajem, a jednocześnie melodyjnie. Chłopaki nie tylko wykazują się pomysłowością w kwestii kompozycji, ale też dużą wprawą w posługiwaniu się sprzętem. Średnia wieku w zespole to 20 lat, ale mimo niewielu wiosen na karku prezentują poziom jakiego nie powstydziliby się wyjadacze z dużo dłuższym stażem. Tytułowe "Feast of Fools" oraz "Black Widow" ścinają z nóg. Klimatyczne intro i elektroniczne wstawki urozmaicają brzmienie i nadają fajny, progresywny charakter.

Ogólnie rzecz biorąc, udany debiut z ogromnym potencjałem. We wrześniu będzie im dane zagrać przed jako support dla Sodom w ich rodzinnym Izraelu. Życzę im szczęścia i mam nadzieję, że dzięki temu występowi dotrą do szerszej grupy odbiorców, a z kolejnymi wydawnictwami będzie jeszcze lepiej. 

Ocena:



0 komentarze:

Prześlij komentarz